Pewnego razu hrabina Beatrice Allen, pochodząca z arystokracji zamożna dama, z przekonania żarliwa protestantka, zaczepiła biedną irlandzką kobietę odmawiającą Różaniec.

W nadziei nawrócenia „biednej nieoświeconej istoty” za jaką ją uważała, lady Beatrice zapytała, dlaczego to odmawia tę niemądrą modlitwę.

-Nazywasz to, o pani, niemądrą modlitwą, jednakże dla mnie jest ona największą radością i pocieszeniem.

Gdy jestem smutna i zmartwiona, ona podnosi mnie na duchu, a gdy jestem szczęśliwa, daje mi jeszcze więcej radości i przyjemności.

Jakże głupotą może być, o pani, rozmowa z Matką Boga, a pewnym jest, że tym właśnie jest Różaniec.

-W takim razie- odrzekła lady Beatrice- może opowiesz mi o tym? – całkowicie przekonana, że usłyszy historię wypełnioną zabobonami.

Wyjaśnienie Różańca, jakie przedstawiła lady Beatrice ta przekupka handlująca warzywami było tak jasne, a przy tym tak imponujące, że jak wyznała później dama, nigdy nie słyszała od któregoś z protestanckich biskupów czy dziekanów kazania, które dałoby jej tyle do myślenia.

Mijały tygodnie, a ona, jakkolwiek by się nie starała, nie mogła wymazać słów starej kobiety z pamięci. To wszystko było takie proste, takie prawdziwe, takie szczere.

Wystarczy powiedzieć, że owa szlachetna dama oddała się w odpowiednie ręce i pod koniec roku została przyjęta do Kościoła katolickiego.

Spowodowało to wiele okropnych problemów w jej, jak do tej pory szczęśliwym domu. Mąż i przyjaciele uważali, że zwariowała. Podczas gorzkiej walki jaka nastąpiła, lady Beatrice nigdy nie porzuciła Różańca, którego tak dobrze nauczyła się odmawiać i kochać, a pod koniec drugiego roku jej mąż i dzieci wstąpiły do Kościoła!

Oto w skrócie kazanie, które biedna, niepiśmienna kobieta wygłosiła o Różańcu.

Wyciągając paciorki w stronę lady Beatrice wskazała na krzyż i powiedziała:

-Odmawianie Różańca, moja pani, zaczynam od ucałowania pięciu ran Jezusa Chrystusa, tak jak to uczyniła Jego święta Matka, gdy zdjęto Go z krzyża i umieszczono w Jej ramionach. Dziękuję Mu za to wszystko, co dla mnie przecierpiał oraz błagam, by odpuścił mi popełnione grzechy i zabrał do nieba po śmierci.

Oprócz krucyfiksu, jak widzisz moja pani, różaniec ma dwie części: w tym jedną krótką, złożoną tylko z pięciu paciorków.

Ona przypomina mi, że życie jest krótkie i że moje cierpienia niedługo dobiegną końca, i że lepiej, abym była gotowa, bo mogę umrzeć w każdej chwili i modlę się o pogodną śmierć.

Jest też większa część, pięć dziesiątek, ona przypomina mi o długim życiu, które dopiero nadejdzie i nigdy się nie skończy. Więc mówię sobie: „Dopilnuj Margaret Murphy, żebyś poszła do nieba, a nie do piekła”. I staram się, najlepiej jak potrafię, być dobrą i nie obrażać Boga.

Gdy dochodzimy do dużych paciorków, odmawiamy Ojcze nasz, modlitwę którą dał nam Bóg osobiście. Musi nas wysłuchać, ponieważ to obiecał. To On włożył te słowa w nasze usta, więc musi być naszym ojcem, skoro tak mówi.

Och, ta modlitwa jest piękna i uwielbiam ją odmawiać! Pomyśleć, że Bóg jest moim ojcem!

To wystarczy, by każdego uczynić szczęśliwym.

Gdy dochodzimy do małych paciorków, odmawiamy Zdrowaś Maryjo. Również ta modlitwa pochodzi od Boga, gdyż to właśnie powiedział Archanioł Gabriel Maryi Dziewicy, gdy przybył oznajmić jej, że zostanie Matką Boga.

Och, jakże zadowolona musi być Maryja słysząc ponownie te same anielskie słowa, gdyż z całego serca pragnę sprawić jej taką sama radość i tyle samo szczęścia, co ten anioł! Jest moją Matką i ośmielam się prosić Ją, by podzieliła się ze mną swą wielką radością i świętością, gdyż prawdziwa matka daje swym dzieciom wszystko.

W Zdrowaś Maryjo proszę Matkę Boską, by modliła się za mnie, swe nieszczęsne dziecię, teraz, w czasie tego ciężkiego i nużącego życia, by pomogła mi z mymi małymi utrapieniami, jednak przede wszystkim proszę, by modliła się za mnie, gdy będę umierać, w godzinę śmierci mojej. Amen.

Jakże więc, moja pani, Matka Boża, która jest tak dobra i łaskawa, mogłaby odmówić wysłuchania moich nędznych modlitw?

Wiem, że mnie słyszy, jestem tego pewna i nigdy nie nuży mnie odmawianie „Zdrowasiek” oraz sprawianie Jej przyjemności.

-Musisz być jednak bardzo zmęczona odmawiając tyle Zdrowaś Maryjo – dociekała lady Beatrice.

-Nigdy nie męczy mnie, moja pani, rozmowa z Matką Bożą.

Teraz chciałabym pani wytłumaczyć, że odmawiając te modlitwy rozmyślamy o tym, jak nasz Pan stał się człowiekiem i żył przez 33 lata na ziemi. To nazywamy tajemnicami radosnymi.

Potem rozmyślamy o Jego straszliwych cierpieniach oraz o tym, jak umarł na krzyżu. To są tajemnice bolesne.

W tym momencie, mówiąc o męce i śmierci Jezusa Chrystusa, dobra kobieta stała się niezwykle elokwentna. Czuła wszystko, o czym mówiła, gdyż jej biedny glos załamał się, a łzy pociekły po policzkach.

-Na końcu, moja pani, rozmyślamy o tym, jak Jezus powstał z martwych, chwała niech będzie Panu, i jak wstąpił do nieba. To są tajemnice chwalebne.

Jednak zanim odszedł powiedział św. Piotrowi i Apostołom, że ześle Ducha Świętego, by ich, oraz nas wszystkich, pocieszył i dodał otuchy, i że On sam zawsze będzie z nami, by nam pomagać.

No i naprawdę jest w Przenajświętszym Sakramencie, który mamy w Kościele. Co rano chodzę na Mszę taka jaka jestem: nędzna i zła, ksiądz mówi mi, że muszę przystąpić do Komunii Świętej.

A wtedy odmawiam tajemnice radosne i myślę, że dobry Bóg przychodzi do mojego serca, tak jak wtedy przyszedł do łona Maryi Dziewicy i proszę ją, by pomogła mi przyjąć Boga, tak jak sama Go przyjęła. I jestem pewna, że to robi, gdyż odczuwam taką błogość i spokój.

Lady Beatrice ze zdumieniem słuchała kobiety, po czym spytała:

-Kto Cię nauczył tych wszystkich cudownych rzeczy?

-Zakonnice u mnie w domu, w Irlandii, gdzie chodziłam do szkoły, oraz ksiądz parafialny, franciszkanin, ojciec Toolen, panie świeć nad Jego duszą. Bóg miał na niego ogromny wpływ i dzięki temu ojciec potrafił wszystko dokładnie wyjaśnić...

Lady Beatrice uwielbia teraz opowiadać księżom historię swojego nawrócenia, a na ręku, jako bransoletkę nosi Różaniec starej kobiety. Uważała go za jeden z najcenniejszych przedmiotów...